Categories
Uncategorized

praca=pasja?

Minęło kilka miesięcy od dnia w którym jako świeżo wyświęcony tyflopedagog dostałam propozycję poprowadzenia zajęć z czynności dnia codziennego. Zanim zgodziłam się asystować pierwszej osobie w drodze do samodzielności miałam mnóstwo myśli, czy dam rade? Czy potrafię? Czy nie zawiodę? Czy spełnię się w tej roli? Czy…. Czy… Czy… moim czy nie było końca…. W sumie nadal nie ma końca, chociaż podjęłam współpracę najpierw tylko na chwilę, tylko na kilka godzin, pokochałam to… pokochałam to, że mogę być i mogę wspierać, że mogę towarzyszyć w trudnej, ale niezwykle pięknej drodze i to, że mogę dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Pomimo, że to początek (mam nadzieję, że początek) tej wspaniałej wędrówki u boku niesamowitych ludzi już wiem, że mam powody do radości…
Cieszę się, że dostałam przysłowiowy kubeł zimnej wody na głowę, bo dzięki temu mogę spojrzeć głębiej, cieszę się, że widzę jak dużo pracy muszę włożyć w samą siebie, bo wciąż przede mną długa niekończąca się droga podczas której masa rzeczy jest do odkrycia. Cieszę się, że uczę się być przy innych, przy ich trudnościach i rozterkach, ale również przy chwilach szczęścia.
Bywały dni, kiedy prowadziłam więcej niż jedne zajęcia, każde z nich wyjątkowe, bo każde inne, każde z innym człowiekiem. Człowiekiem który ma nadzieję i wolę walki, walki pokonania własnych barier. Człowiekiem, który zaufał… Bywały zajęcia po których nie mogłam spać, bo myślałam, co mogę zmienić, co udoskonalić, co poprawić, jak wspierać, jak pomagać… bywały zajęcia po których prowadziłam kilkugodzinne rozmowy z innymi instruktorami by pogłębić wiedzę, by znaleźć rozwiązanie… Takie zajęcia bardzo otwierają oczy, skłaniają do nauki i do refleksji. Jestem wdzięczna osobom, które podały mi swoją dłoń, podzieliły się doświadczeniem i wzięły pod skrzydła, to zaszczyt z Wami pracować i czerpać wiedzę, dziękuję!
Prowadzenie jakichkolwiek zajęć czy terapii to ogromna odpowiedzialność, za osobę, która ma nadzieję na lepsze jutro, za osobę, która zaufała instruktorowi i pozwoliła oddać się w jego ręce. Nie ważne czego dotyczą zajęcia, są one inwestycją, inwestycją czasu i inwestycją energii, jak ważne jest to, by inwestować dobrze…
Ogromnie szanuję każdego kursanta, który się zgłasza. Spotykamy się w konkretnym celu i go realizujemy. Zdaję sobie sprawę z tego, że to co powiem będzie miało konsekwencje, więc upewniam się, że to jaką wiedzę przekaże, jest odpowiednie. gdy czegoś nie wiem, doczytam lub dopytam mądrzejszych od siebie…
Podczas każdych zajęć oprócz tego, że uczy się kursant, uczę się i ja. Uczę się cierpliwości pokory, empatii, wsparcia, pokonywania własnych lęków i trudności, podnoszenia się z upadku a przede wszystkim uczę się tego, że uczyć się muszę nieustannie… Właściwie to nie wiem czy to ja się uczę, czy uczą mnie moi kursanci…
Dziękuję, każdej osobie z którą miałam przyjemność pracować, lub robię to obecnie. Dziękuje za wyrozumiałość i cierpliwość. Dziękuje za Waszą otwartość i za Wasze dążenie do jak najlepszych efektów, nawet jeśli pierwszy omlet jest przykładem tego, jak nie powinien on wyglądać. Dziękuję za Wasze pomysły, bo sama bym nie wpadła na to, że zapiekankę można w trakcie przygotowania zamienić w spaghetti (mam nadzieję, że jest pyszna)! Dziękuję Wam za Wasz trud i poświęcenie w nasze zajęcia, nawet jeśli czasem wymaga to zmiany planów. Dziękuję za gotowość do działania w różnych aspektach, aczkolwiek z niektórymi muszę popracować nad gotowością do sprzątania, prawda? Dziękuję, że akceptujecie moje roztrzepanie, zabieganie i rozkojarzenie. Przepraszam, że po naszych zajęciach znajdujecie w swoich mieszkaniach milion moich rzeczy, zostawionych przypadkiem w różnych nieoczywistych miejscach, postaram się już nic nie zostawić, oprócz dobrej energii, którą chcę dać każdemu z Was moi kochani byli, obecni i przyszli kursanci.
Ściskam i przytulam do serducha na dobrą noc i kolejny ważny dzień,
Kasiatarzyna
PS. Słońce wstanie jutro (właściwie to dziś) specjalnie dla Was!!!

20 replies on “praca=pasja?”

Obyś to samo napisała za lad dwadzieścia. Gdy to zrobisz, to będzie wiadomo, że naprawdę o było dla Ciebie.
A na Pieca uwagi nie zwracaj, on zazdrości, bo sam by tak nie mógł napisać. xd

Ja też gratuluję, bo przede mną wyboista droga kursanta z pewnością. Conajmniej jak stąd do Mekki, piechotą, na boso. 🙂 przynajmniej w gotowaniu ;D

Chyba najtrudniejsze jest po prostu robienie swego, bez zwracania uwagi na otoczenie i na własne lęki. Czas i historia zweryfikują, czy mieliśmy rację, a jeśli jesteśmy świadomi siebie, mamy swoje potrzeby zaspokojone i poukładane, to naprawdę nie będzie czego żałować.

Prawda, to wszystko jest jak wyboista, ale niesamowita droga, mam nadzieję, że z biegiem czasu nie przestanie być piękna i, że wiele osób powie tak o swoich drogach 🙂

Wyświęcony tyflopedagog! Tego mi życz! <3 Cudowne, zabieram sobie. :d
Generalnie, jak praca polega na nauczaniu i pomaganiu, to trudno jest pewnie czasem sięskupić na sobie, a też trzeba. Więc życzę, żeby nikt nie próbował przekraczać tego, co jesteś mu w stanie dać, bo to też ważne.
PS: CHoć, pouczysz mnie tego gotowania. Punkty cierpliwości ci wzrosną na pewno. :d
PS2 Można sobie zostawiać te rzeczy, jak już są w moim domu?

życzę z całego serca! I obiecuję wspierać <3 Gotowanie z Mają brzmi wspaniale!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink