Categories
Uncategorized

Z pamiętnika młodego nauczyciela

14 października 2023

Jest kilka minut przed godziną ósmą. Na chodniku leżą piękne, kolorowe, jesienne liście, a październikowe słońce toczy walkę z poranną mgłą.  Jestem totalną jesieniarą, kocham ten czas… Ten czas kiedy chowa się pod koc i pije herbatę z sokiem malinowym. Ten czasem kiedy wita się z cieplejszymi swetrami. Czas w którym dojrzewają jabłka, śliwki i gruszki…

Idę chodnikiem i cieszę się  październikiem, moim październikiem. Pięknymi barwami, wyjątkowym zapachem i delikatnym wietrzykiem.  Ten październik jest zupełnie inny, niż każdy poprzedni. Jest inny, ale to nie znaczy, że jest gorszy lub lepszy, jest po prostu inny, ale jest mój!

Dziś jest dzień nauczyciela więc sięgam myślami, do osób, które mnie uczyły. Do mojej pani z przedszkola, która zawsze z nami śpiewała. Do pani z pierwszej klasy, która uczyła nas pisać i czytać. Do nauczycieli w klasach starszych, którzy tłoczyli nam wiedzę ze swoich przedmiotów. Do profesorów na studiach, chcących powiedzieć tak wiele… Aleee nauczyciele to nie tylko osoby uczące, to przede wszystkim ludzie, którzy nas kształtowali latami… Do dziś pamiętam słowa wielu z nich. Zacytuję powiedzenie mojej polonistki “Słowo ma moc”.

Słowo ma moc, z taką myślą przekraczam próg szkoły. Mojej szkoły. Mijam biegających uczniów otwieram drzwi pokoju nauczycielskiego i wiem, że lubię tu być.. W pokoju cicho, nikogo nie ma, więc zaparzam herbatę, siadam i myślę…. Myślę o tym, jak ważne i trudne zadanie przede mną. Jak wielką odpowiedzialność biorę na siebie będąc nauczycielem, czy sobie poradzę? Czy nikogo nie zawiodę? Czy będę takim nauczycielem jakiego zawsze pragnęłam, czy jego przeciwieństwem? Czy dobry zawód wybrałam?… Nie wiem… Wiem tyle, że muszę wziąć klucz i iść po ucznia, zaczynam rewalidacją a potem chyba trzy wspomagania.

Kiedy mijam moją klase, obok w mig znajdują się uczniowie, jeden przez drugiego woła pani Kasia, pani Kasia, obejmują mnie w pasie i zostawiają swój dziecięcy uścisk… To naprawdę miłe… Ze świetlicy zabieram chłopca na zajęcia, on również wita się czułym uściskiem i pięknym uśmiechem. Z jego ust padają słowa, które słyszę po raz pierwszy… Wszystkiego najlepszego z okazji dnia nauczyciela. Z moich oczu zaczynają płynąć łzy wzruszenia, 5 letnia, 10 letnia, 15 letnia Kasia chciałyby to usłyszeć… Słyszy to 25 letnia Katarzyna, czy to oznacza, że spełniłam ich marzenie? Chyba tak, drogie Kasieńki postaram się Was nie zawieść i spełniać naszą wymarzoną rolę jak najlepiej.   Koniec płaczu, wracamy na ziemię, zajęcia przed nami.

Zajęcia rewalidacyjne zaczynam od pytania, jak uczeń  się czuje, co dobrego się wydarzyło, czy jest coś o czym chce porozmawiać. Tak też jest tym razem. Bardzo cieszę się gdy uczniowie ze mną rozmawiają, dzielą się tym co dobre i tym, co ciężkie, jest to moment w którym mam nadzieję, że uczniowie czują się ważni. Po rozmowie przedstawiam temat zajęć i propozycję aktywności. Jako, że poznajemy literę J która jest pierwszą głoską w słowie jesień, taki właśnie mamy temat. Jest piękna pogoda, a gdzie lepiej rozmawia się o jesieni jak nie wśród jej darów? Zakładamy kurtki i niestandardowo wychodzimy na szkolne boisko. Filip, co się zmieniło w ostatnim czasie na zewnątrz? Jakie dary przyniosła jesień? Hmm przyniosła że sobą kasztany, z których będziemy robić ludziki. Przyniosła dynię i zupę grzybową, przyniosła też zimno i deszcz, zabrała ptaki i kwiaty, ale zostawiła piękne kolory drzew… Pani Kasiu niech pani patrzy, tam o tam w oddali jest drzewo, ono już nie ma liści, ale jest tak samo ważne jak każde inne, tam schronienie znajdzie wiewiórka. Zaskoczyła mnie ta wypowiedź, była taka wymowna… Niesamowite jak dziecięce słowa mogą poruszać serca dorosłych. Wracamy do klasy i dalej rozmawiamy o jesieni a w międzyczasie ćwiczymy motorykę małą, wydzierając z papieru jesienne  liście i przyklejając je do plastelinowego pnia. Grafomotoryka, czytanie, koordynacja, to wszystko jest ważne, więc działamy! Na koniec zajęć tradycyjnie pozwalam uczniowi wybrać formę relaksacji. Gra planszowa, puzzle lub odprężenie na dywanie z muzyją lub wyciszanką w tle.

Kolejne lekcje to wspomaganie w mojej klasie 1A. Dobrze być kimś, kto może razem z najmłodszymi tropić literki, szukać cyferek,  śpiewać piosenki i podziwiać świata urodę. Jako, że dziś dzień nauczyciela nasze zajęcia rozpoczęły się od pięknych słów od uczniów i rodziców… dziś to chyba już do końca dnia będę mieć mokre oczy…..

Nauczycielem, nie jest łatwo być, to droga pełna wyzwań, oczekiwań i odpowiedzialności za kolejne pokolenia. Chciałabym za 20 lat, powiedzieć sobie, Katarzyno wykonałaś dobrą pracę, bądź z siebie dumna, wszystkie Kasieńki, też są dumne…. Z okazji dnia nauczyciela, sobie i innym pedagogom życzę, byśmy zawsze z dobrą energią wypełniali swoją pracę, byśmy inspirowali uczniów i samych siebie, wspierajmy się i idźmy do przodu!

Categories
Uncategorized

Anioł

Ten wpis chodzi za mną od poniedziałkowego popołudnia, więc środa wieczór to dobry czas by powstał. Na początku dziękuję osobie, która sprawiła, że zapragnęłam napisać te słowa.
Anioł nie pyta czy może. Anioł przychodzi, przytula i słucha. Podaje dłoń, serce i rękaw na łzy. Wyciąga na spacer, rozmowę, na kawę. Anioł jest zawsze wtedy, gdy nie ma nikogo. Gdy cały świat pustoszeje a w samym środku Ty. Gdy przychodzą trudy, zmartwienia, rozterki i kłęby myśli. Anioł jest również wtedy, gdy jest dobrze, gdy masz siłę i ochotę. Anioł jest wtedy kiedy chcesz pogadać o glupotach i pożartować o codziennosci. Anioł jest zawsze i wypełnia sobą piękną misję! Wypełnia serce dobrem, troską, zrozumieniem, obecniscią i radoscią nadzieją. Anioł nie jedno ma oblicze. Nie zawsze Anioł wie, że właśnie odmienia czyjś dzień. Tak naprawdę Anioł, nie zawsze wie, że jest Aniołem, to niesamowite!
Kończąc dziękuję za wszystkie anioły, które grały, grają lub dopiero zagrają choćby najmniejszą rolę w moim życiu! Chciałabym chociaż raz też być aniołem dla Was i rozjaśnić dzień.
Jutro słońce wstanie specjalnie dla Was, ściskam na dobrą noc i piękny dzień
Kasiatarzyna

Categories
Uncategorized

Relacja

Ludzie i praca z nimi to coś, co daje mi motywację i z czego czerpię siły do egzystencji. Chyba nie mogłabym istnieć jako jedna bezludna wyspa pośród fal wielkiego oceanu. Oczywiście czasem też potrzebuję samotności i przebywania z samą sobą, jednak moje docelowe miejsce jest wśród ludzi. Doceniam każdą relację- koleżeńską, przyjacielską czy siostrzaną. Doceniam również relację instruktor- kursant, bo właśnie taką relację nawiązujemy na zajęciach i szczerze bardzo lubię te relacje. Ten rodzaj relacji jest wyjątkowy, jest konfrontacją wiedzy, umiejętności i osobowości. To wszystko przypomina puzzle, żeby układanka była skończona potrzeba zaangażowania, cierpliwości, zrozumienia, samodyscypliny, pracy i współpracy. Każdy element musi dotrzeć na swoje miejsce i wpasować się pomiędzy inne elementy. Ostatnio coraz częściej zdarza mi się rozmyślać, nad wagą relacji, które tworzymy na zajęciach, spotykam różne osoby, czasem są to osoby starsze, czasem młodsze, niewidome lub słabowidzące, tracące wzrok lub nigdy go nieposiadające. Są osoby po różnych przejściach, z bagażem ciężkich doświadczeń i traum…. Tak, tak niestety bywa.
Przyszła do mnie osoba po nowotworze, razem ze wzrokiem straciła wszystko co kocha, pracę, dom, rodzinę…
Ktoś inny przyszedł i powiedział, że się boi, powiedział, że nie daje rady…
Jeszcze inna osoba płacząc wykrzyczała, jak bardzo chce wrócić, do poprzedniego życia….
Ktoś inny dodał cytując Małego Księcia, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu i dopiero bez wzroku to rozumie i docenia….
Mogłabym przytoczyć wiele różnych wypowiedzi, mówić o trudach, problemach i radościach, których na szczęście też nie brakuje, mogłabym kilka kolejnych wpisów opisywać przeróżne historie i sytuacje, ale wniosek nasuwa się sam.
Każdy z kursantów jest inny, przychodzi z czym innym, z inną historią, z innymi pragnieniami i innymi potrzebami. Przez to, każda z relacji jest indywidualna, niepowtarzalna, inna… Każda jest tak samo ważna, piękna i tak samo żywa.
Często na początku zajęć mówię, że pragnę, by było nam miło na zajęciach, by atmosfera była przyjazna i sprzyjała nauce, by zajęcia były rozmową, nadzieją i zachętą do pokonywania własnych trudności. Czy mi się to udaje? Nie mam pojęcia tu trzeba by było zapytać kursantów… 🙂
Ściskam na nowy dobry dzień, Kasiatarzyna

Categories
Uncategorized

praca=pasja?

Minęło kilka miesięcy od dnia w którym jako świeżo wyświęcony tyflopedagog dostałam propozycję poprowadzenia zajęć z czynności dnia codziennego. Zanim zgodziłam się asystować pierwszej osobie w drodze do samodzielności miałam mnóstwo myśli, czy dam rade? Czy potrafię? Czy nie zawiodę? Czy spełnię się w tej roli? Czy…. Czy… Czy… moim czy nie było końca…. W sumie nadal nie ma końca, chociaż podjęłam współpracę najpierw tylko na chwilę, tylko na kilka godzin, pokochałam to… pokochałam to, że mogę być i mogę wspierać, że mogę towarzyszyć w trudnej, ale niezwykle pięknej drodze i to, że mogę dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Pomimo, że to początek (mam nadzieję, że początek) tej wspaniałej wędrówki u boku niesamowitych ludzi już wiem, że mam powody do radości…
Cieszę się, że dostałam przysłowiowy kubeł zimnej wody na głowę, bo dzięki temu mogę spojrzeć głębiej, cieszę się, że widzę jak dużo pracy muszę włożyć w samą siebie, bo wciąż przede mną długa niekończąca się droga podczas której masa rzeczy jest do odkrycia. Cieszę się, że uczę się być przy innych, przy ich trudnościach i rozterkach, ale również przy chwilach szczęścia.
Bywały dni, kiedy prowadziłam więcej niż jedne zajęcia, każde z nich wyjątkowe, bo każde inne, każde z innym człowiekiem. Człowiekiem który ma nadzieję i wolę walki, walki pokonania własnych barier. Człowiekiem, który zaufał… Bywały zajęcia po których nie mogłam spać, bo myślałam, co mogę zmienić, co udoskonalić, co poprawić, jak wspierać, jak pomagać… bywały zajęcia po których prowadziłam kilkugodzinne rozmowy z innymi instruktorami by pogłębić wiedzę, by znaleźć rozwiązanie… Takie zajęcia bardzo otwierają oczy, skłaniają do nauki i do refleksji. Jestem wdzięczna osobom, które podały mi swoją dłoń, podzieliły się doświadczeniem i wzięły pod skrzydła, to zaszczyt z Wami pracować i czerpać wiedzę, dziękuję!
Prowadzenie jakichkolwiek zajęć czy terapii to ogromna odpowiedzialność, za osobę, która ma nadzieję na lepsze jutro, za osobę, która zaufała instruktorowi i pozwoliła oddać się w jego ręce. Nie ważne czego dotyczą zajęcia, są one inwestycją, inwestycją czasu i inwestycją energii, jak ważne jest to, by inwestować dobrze…
Ogromnie szanuję każdego kursanta, który się zgłasza. Spotykamy się w konkretnym celu i go realizujemy. Zdaję sobie sprawę z tego, że to co powiem będzie miało konsekwencje, więc upewniam się, że to jaką wiedzę przekaże, jest odpowiednie. gdy czegoś nie wiem, doczytam lub dopytam mądrzejszych od siebie…
Podczas każdych zajęć oprócz tego, że uczy się kursant, uczę się i ja. Uczę się cierpliwości pokory, empatii, wsparcia, pokonywania własnych lęków i trudności, podnoszenia się z upadku a przede wszystkim uczę się tego, że uczyć się muszę nieustannie… Właściwie to nie wiem czy to ja się uczę, czy uczą mnie moi kursanci…
Dziękuję, każdej osobie z którą miałam przyjemność pracować, lub robię to obecnie. Dziękuje za wyrozumiałość i cierpliwość. Dziękuje za Waszą otwartość i za Wasze dążenie do jak najlepszych efektów, nawet jeśli pierwszy omlet jest przykładem tego, jak nie powinien on wyglądać. Dziękuję za Wasze pomysły, bo sama bym nie wpadła na to, że zapiekankę można w trakcie przygotowania zamienić w spaghetti (mam nadzieję, że jest pyszna)! Dziękuję Wam za Wasz trud i poświęcenie w nasze zajęcia, nawet jeśli czasem wymaga to zmiany planów. Dziękuję za gotowość do działania w różnych aspektach, aczkolwiek z niektórymi muszę popracować nad gotowością do sprzątania, prawda? Dziękuję, że akceptujecie moje roztrzepanie, zabieganie i rozkojarzenie. Przepraszam, że po naszych zajęciach znajdujecie w swoich mieszkaniach milion moich rzeczy, zostawionych przypadkiem w różnych nieoczywistych miejscach, postaram się już nic nie zostawić, oprócz dobrej energii, którą chcę dać każdemu z Was moi kochani byli, obecni i przyszli kursanci.
Ściskam i przytulam do serducha na dobrą noc i kolejny ważny dzień,
Kasiatarzyna
PS. Słońce wstanie jutro (właściwie to dziś) specjalnie dla Was!!!

Z pamiętnika wrażliwca

Stoję. Powoli rozglądam się. Czuję ciepłe promienie słońca na skórze i lekki powiew wiatru porywający moje włosy do tańca. W mojej głowie kłębi się milion myśli. Przyglądam się ludziom. Zastanawiam się co teraz czują. Czy są zadowoleni ze swojego życia? A może wydarzyło się coś co sprawiło im przykrość? Na te i inne pytanie nigdy nie poznam odpowiedzi, mogę tylko tworzyć swoje własne scenariusze. Idę. Mijam po drodze wiele osób.Niektóre twarze spuszczone w dół, inne lekko uśmiechnięte, a jeszcze inne smutne, jakby zapętlone w czasie, być może znudzone monotonią życia. Zbliżam się do wejścia na schody. Po swojej prawej stronie dostrzegam mężczyznę przykrytego kocem , który wyciąga w moją stronę ręce z plastikowym pudełkiem na pieniądze. Przeszukuje wszystkie kieszenie. Wyciągam 2 zł i wrzucam do pojemnika. Mężczyzna kiwa głową na znak podziękowania. Odchodzę. Pewnie zastanawiacie się co teraz czuję…Mam mieszane uczucia. Z jednej strony czuję radość, ale z drugiej… Ehhh to powracające poczucie winy. Dlaczego nie dałaś więcej? I tak pochłania mnie to uczucie. Próbuje o nim zapomnieć ale nie daje za wygraną. I w końcu czuję ulgę. Ulgę do następnego czasu…. Tak to Ja. Jestem osobą o wysokiej wrażliwości i nie wstydzę się tego. To cząstka mnie. W ten sposób odbieram rzeczywistość i patrzę na świat. Mój umysł to nieustannie pracujący rejestrator nawet najdrobniejszych sytuacji, wypowiedzianych słów i wykonanych gestów. Czasami, aż chcę go wyłączyć ale szybko uświadamiam sobie, że bez niego nie byłabym sobą… Muszę przyznać, ŻE bardzo dużo czerpie ze swojej wrażliwości. Często dostrzegam rzeczy, być może niewidzialne dla innych i bywam BARDZO wyrozumiała w kontaktach z ludźmi. Prawdopodobnie to dzięki niej czuję niezwykle silną więź z osobami Z niepełnosprawnością intelektualną. Potrafię w chociaż małym stopniu zajrzeć do ich świata WEWNĘTRZNEGO. Rozejrzyj się. Wśród nas mnóstwo jest ludzi o wysokiej wrażliwości. Może nawet o tym NIE wiesz, że bliska Ci osoba w ten właśnie sposób odbiera rzeczywistość. My wrażliwcy CZĘSTO tłumimy swoje emocje i przeżywamy je w samotności. Kiedy widzisz, że ktoś w dość emocjonalny sposób odebrał , może z Twojego punktu widzenia błahą sytuację, podejdź DO niego i porozmawiaj z nim o tym. Taka rozmowa może być naprawdę korzystna dla obu stron. W ten sposób poznacie swoje odczucia i odmienne poglądy.
A Ty Wrażliwcu uśmiechnij się! Uważam, że z wrażliwości mogą powstać naprawdę DOBRE rzeczy. Pomyśl, może jest jakiś obszar, w którym chciałbyś się rozwinąć, a WRAŻLIWOŚĆ może być w tym bardzo pomocna. Wrażliwość to ogromny Dar! Nie zmarnuj go!
uśmiechnij się 🙂

W różnorodności siła

Za każdym razem kiedy zadaję sobie pytanie: Czym jest inność?, uśmiecham się szeroko. Bo co to znaczy być innym? Każdy z nas jest inny, zaczynając od wyglądu, na charakterze kończąc. Zatem czy to oznacza, że ta “inność” to “normalność”?. Moja odpowiedź brzmi: Tak! Nieustannie przyglądając się ludziom, dostrzegam ich cechy charakterystyczne. Jedna osoba ma niski głos, druga inny odcień skóry, a jeszcze inna dwa różne kolory oczu. I można tak wymieniać w nieskończoność. I wiecie co? To jest mega fajne! Charaktery też mamy różne. Ale dzięki temu lepiej się dogadujemy, mamy możliwość wymienić się odmiennymi poglądami, doświadczeniami. Możemy poznać sposób patrzenia na świat drugiej osoby, który tak bardzo różni się od naszego. To wszystko sprawia, że nieustannie się kształtujemy, a co za tym idzie, no właśnie to, że ciągle czerpiemy z tej
“inności”. Z jednej strony stronimy od odmienności. Myślimy: “czemu ona zachowuje się w ten sposób? dlaczego tak się ubiera? Przecież tego się już nie nosi! Dlaczego on tak wygląda?”. W naszej głowie rodzi się milion takich myśli. Nie chcemy przyjąć do wiadomości, że ktoś się wyróżnia. Ale z drugiej strony coś nas do tej odmienności ciągnie, bo właśnie jest “inne”
Cały czas przyglądamy się ludziom. Analizujemy ich wygląd, to jak się ubierają, w jaki sposób się zachowują. Często mamy problem z zaakceptowaniem czegoś co wykracz poza nasze normy. Wiecie w czym tkwi problem? A właśnie w samym słowie “inny”. Gdybyśmy zastąpili je słowem “ wyjątkowy” od razu zmieniłoby się nasze podejście do drugiego człowieka. Kiedy myślimy o kimś wyjątkowym, w naszej głowie pojawiają się same pozytywne skojarzenia. Bo przecież ktoś wyjątkowy, to jednocześnie ktoś super, ktoś kto zasługuje na naszą uwagę i miłość. Gdybyśmy tak podeszli do “inności”, w świecie nie byłoby podziałów, ludzie akceptowaliby siebie takimi jacy są.Jako studentka pedagogiki specjalnej, mam do czynienia z dużą ilością ludzi z różnymi niepełnosprawnościami. Wiecie co tak bardzo mnie w nich wzrusza? A właśnie to, żedla nich nie liczy się to jak dana osoba wygląda, natomiast liczy się tylko to co ta osoba z siebie daje. To właśnie jest piękne. Takie bezinteresowne spojrzenie na drugiego człowieka. Z pełnym przekonaniem mówię, że osoby z niepełnosprawnością są świetnymi nauczycielami życia. Uczą przede wszystkim pokory i miłości do innych. Miłości, która płynie z głębi ich serca i jest w 100% prawdziwa. Powracając do pytania, które zadałam sobie na początku, moja odpowiedź nadal się nie zmienia. Tak, uważam, że “inność” to “normalność” , która jest z góry wpisana w naszą egzystencję. Świat byłby smutny gdybyśmy wszyscy byli tacy sami i niczym się nie wyróżniali. Szczerze? Nie wyobrażam sobie tego! W różnorodności siła, więc trzymajmy się tego! Napisałam ten wpis by przekazać Wam trochę energii, trochę czegoś innego niż koronawirus. Nie poddawajcie się i walczcie o każdy promyk słońca i pamiętajcie że te czasy są inne ale to dobry czas by przystopować, pomyśleć, coś zmienić, przekazać miłość, dobro, wiarę, nadzieję. Niedługo będzie dobre i to co się teraz dzieje pozostanie wspomnieniem.
Przesyłam wirtualnego przytulasa.

Bądźcie czujni!!!!!!!

Ten dzień będzie udany.
Przytulam do serducha

EltenLink